Jedzenie jak to w Sphinxie, może rewelacji nie ma, ale trzymają poziom. Obsługa ok, przystępne ceny, no i można nieco odpocząć od zakupów lub przesiedzieć tam gdy osoba nam towarzysząca rusza w bój zakupowy.
W okolicy wypadło mi spotkanie. Niestety dopadł mnie też głód. Nie ten sympatyczny, pluszowy w reklam TV ale okropny głodny głód, którego burczenie w brzuchu powodowało zamieszanie wśród kierowców na drodze... Weszłam więc do Sphinksa bo wyboru w okolicy nie było.
I okazało się, że nie jest najgorzej. Nie musiałam decydowac się na żadne para-bliskowschodnie danie ale mogłam zanurzyc zęby w burgerze i frytkach. Ale prawdziwych. Nie z komponentów ale z ziemniaków. Wow...no nie?
Ziemniaki dobre. Porcja odpowiednia. Burger ciut zbyt mocno wysmażony. Ale nie wiór. A w środku nie papier. Herfordów czy Angusów nie rozpoznaję po smaku więc na ten temat wypowiadac się nie będę. Klasyczny z odpowiednią ilością dodatków. Bułka mogłaby byc inna, mniej "sypiąca" się. Ogólnie pozytywnie rozczarowana i odpowiednio najedzona wyszłam w świat daleki...No nie tak bardzo.
Obsługa była miła i szybka. Na zewnątrz gdzie siedziałam zajęte były wszystkie 4 stoliki. Wewnątrz nie wiem bo nie zaglądałam.
An error has occurred! Please try again in a few minutes